9 pytań do… Karoliny Załuskiej–Trebik

PAWEL LIPIEC CZERWIEC 2013

Karolina Załuska–Trebik, Multispółdzielca z Gorzowa Wielkopolskiego. Od początku swojej kariery zawodowej pracowała w bankach, zaczynała w BRE Banku, następnie w Raiffeisen Banku, a później w TU Generali i w końcu szukając swojej drogi do szczęścia trafiła na Akademię Sztuk Pięknych i teraz projektuje ogrody. A w tej podróży spotkała ludzi z ANG, których idea była dla niej spójna z tym, co chciała robić w życiu i dlatego jest z nami.

Dlaczego jesteś doradcą?

To chyba przypadek, bo wydaje mi się zawsze, za każdym razem, że praca z ludźmi jest ciężka i nie jest dla mnie. Każdorazowo dzwoniąc do Klienta, czy przed rozmową biznesową mam stres. Natomiast, w trakcie rozmowy okazuje się, że potrafię to robić i robię to całkiem nieźle A niektórzy uważają nawet, że urodziłam się po to żeby sprzedawać.

A dlaczego akurat ANG?

Bo wizja jest bardzo spójna z moją wizją pracy. I chyba właśnie dlatego, czytając stronę ANG doszłam do wniosku, że jest to dokładnie idea, którą ja wyznaję w pracy.

No to czym dla ciebie jest spółdzielczość?

Spółdzielczość? Kojarzy mi się przede wszystkim ze współpracą, z tym, że sobie pomagamy, że wszyscy tak naprawdę pracujemy, żeby osiągnąć ten sam cel i każdy wie, co ma robić. To chyba właśnie o to chodzi.

Wspomniałaś o tych ideach, o wartościach firmy – która z nich jest tobie najbliższa?

Ludzie. Dlatego, że nasza praca opiera się na ludziach, na współpracy z nimi na wzajemnym zrozumieniu, na nawiązywaniu pozytywnych relacji. To jest chyba podstawa naszej pracy. Do tego zaufanie i lojalność, które są bardzo spójne z ideą samej spółdzielczości.

A co jest ważne poza pracą?

Przede wszystkim rodzina, zdrowie i moje hobby – projektowanie ogrodów. Sama idea studiowania na Akademii Sztuk Pięknych pojawiła się właśnie dlatego, że pracowałam w korporacji. Spowodowało to, wycieńczenie, stres i rezygnację. Musiałam znaleźć to światełko, czyli coś, co spowoduje, że będę mogła się odstresować. I ten pomysł faktycznie wypalił. Później okazało się, że mam jakieś talenty w tej materii. I przerodziło się to w dodatkowy sposób zarabiania pieniędzy, przy okazji robienia czegoś z pasją.

Gdybyś mogła wybrać sobie jakąś jedną super moc, to co by to było?

Leczenie. Chciałabym potrafić uzdrawiać. Mogłabym ochronić swoją rodzinę przed chorobami. Ostatnio mam na tym punkcie fioła i wiem, że czas ucieka. Mam masę ludzi wśród swoich znajomych, którzy chorują na ciężkie choroby i myślę, że właśnie taka moc byłaby najbardziej potrzebna.

A największe marzenie?

Podróżować. Podróżować po świecie, poznawać inne kultury i tradycje. Obecnie jestem pod wrażeniem książek Pawlikowskiej, dlatego że podczas ich lektury uświadomiłam sobie jak wiele jest pięknych miejsc na świecie, które chciałabym zobaczyć. Po tym, jak zdałam sobie sprawę, że jesteśmy w tej „uprzywilejowanej” części społeczeństwa, wśród tych 20%, które mają wszystko – elektryczność, domy, mieszkania, lekarstwa– zmieniło to moją perspektywę. Na całym świecie jest masa „innego życia”, niekoniecznie nieszczęśliwego, bo często jest tak, że pośród tych ludzi, którzy nie mają nic, łatwiej znaleźć szczęście. Dlatego też, chcąc nabrać dystansu do wielu spraw obiecałam sobie zwiedzać nieturystyczne miejsca na ziemi.

Gdzie kończy się tęcza?

Dla mnie tęcza się nie kończy. Ona przechodzi, przechodzi niematerialnie, w roślinność, w ziemię, kończy się gdzieś w niebie… Nie, nie kończy się. Może to my nie wiemy, być może my nie widzimy dokąd ona przechodzi dalej? Dla mnie jest to zjawisko nadprzyrodzone, które tak naprawdę nie ma początku i końca. Pojawia i znika. Pytanie, czy tylko dla naszych oczu, czy faktycznie?